Epoca 3 - Hi-Fi i Muzyka 7-8/2008
Ryszard Kozłowski i Gerard Wiśniewski kilkakrotnie zmieniali koncepcję projektową. Pojawiały się pomysły wykorzystania potencjometru sterowanego elektronicznie, łączenia tranzystorów MOSFET z bipolarnymi, wreszcie - użycia skomplikowanego tłumika analogowego. Ostatecznie w pewnych kwestiach konstruktorzy zatoczyli koło. Nowe wcielenie Epoki bazuje bowiem na rozwiązaniach, które sprawdziły się w dwóch wersjach produkowanych do tej pory. Zawiera podobne moduły stopnia końcowego, taki sam potencjometr Alpsa i układ stworzony w oparciu o tę samą filozofię.
Filozofia
Baltlab unika globalnej pętli sprzężenia zwrotnego, za co płaci stosunkowo wysoką impedancją wyjściową (0,3 oma), a w konsekwencji niewielkim, jak na tranzystor, współczynnikiem tłumienia. Hołduje jednak zasadzie, że dla dobrego brzmienia ważny jest nie tyle wysoki damping factor czy sprowadzone do parteru zniekształcenia nieliniowe, ale równomiernie wygasające harmoniczne. To bynajmniej nie poziom, rzecz jasna - w granicach rozsądku, ale rozkład zniekształceń decyduje o tym, czy reprodukowany dźwięk nas cieszy, czy wywołuje rozdrażnienie. Ponadto starannie wykonany wzmacniacz bez ujemnego sprzężenia prezentuje zazwyczaj bardzo dobrą charakterystykę fazową, co również korzystnie wpływa na percepcję brzmienia. Konstruktorzy długo się wahali pomiędzy dwiema drogami rozwoju nowej Epoki. Poważnie rozważali opcję z tranzystorami MOSFET w sekcji przedwzmacniacza i bipolarnymi w końcówce mocy. Fakt, że ostatecznie poszli inną drogą, nie oznacza, że tamta koncepcja została zarzucona. Prace nad „hybrydowym" układem trwają i wiele wskazuje na to, że zostaną uwieńczone sukcesem.
Nie sposób na razie określić, kiedy to nastąpi, ale należy przypuszczać, że kolejna konstrukcja od razu zajmie pozycję na szczycie katalogu. Będzie mocniejsza, droższa od dotychczasowych, ale to na razie spekulacje, które zweryfikuje przyszłość. Teraźniejszość to jeszcze ciepła Epoca III z nowym, cywilizowanym wyglądem, pilotem w standardzie i wydajną końcówką mocy, zdolną wysterować nawet mało spontaniczne kolumny.
Budowa
W stosunku do Epoki 2 wymiary obudowy pozostały niemal bez zmian; trójka jest tylko o centymetr wyższa. Znaczący postęp obserwujemy we wzornictwie płyty czołowej. To już nie ten sam wzmacniacz - teraz Epoca III bez kompleksów może stanąć obok uznanych europejskich konkurentów. Bystry obserwator odnajdzie w tym designie nazwiązania do Exposure'a; gałka głośności mogłaby też zdobić któryś z piecyków Arcama. Ważne, że wygląd utrzymano w spójnej, powściągliwej tonacji, która nie powinna nikogo znudzić.
Na eleganckim froncie, wykonanym z 8-mm bloczka aluminium, umieszczono cztery miniaturowe przyciski z polerowanej stali szlachetnej oraz wspomniane pokrętło, również wytoczone z aluminium. Na dwóch guziczkach zrealizowano wybierak źródeł - przeskakujemy nimi w górę i w dół. Pozostałe dwa to odcięcie sygnału (mute) oraz tryb standby.
Główny włącznik sieciowy przeniesiono na tylną ściankę i zintegrowano z solidnym trójbolcowym gniazdem IEC. W standardzie otrzymujemy przewód zasilający, ale jeśli przyjdzie nam ochota wymienić go na specjalistyczną sieciówkę - nie będzie z tym problemu.
W wyposażeniu znajdziemy pilot, ale o ile jego użyteczność przy wybieraniu źródeł czy aktywacji urządzenia nie budzi zastrzeżeń, o tyle reakcja gałki głośności okazuje się zbyt gwałtowna. Muśnięcie przycisku powoduje od razu dużą zmianę poziomu sygnału. Gałka, z dyskretną czerwoną diodą, określającą jej pozycję, obraca się szybko, przez co daje zbyt duży przyrost mocy. Szczególnie doświadczą tego posiadacze odtwarzaczy, które podwajają poziom napięcia wyjściowego na gniazdach XLR. Co prawda, Baltlab bez dopłaty wykona modyfikację, polegającą na stłumieniu sygnału wejściowego do niższego poziomu, ale chyba nie o to chodzi. Po pierwsze, taką ingerencję w oryginalny sygnał trudno uznać za purystyczną; po drugie - zabieg okazuje się niepożądany w przypadku, gdy źródło gra na XLR-ach tak samo głośno jak na RCA (żeby nie szukać daleko - wszystkie modele Accuphase'a). Zamiast więc ingerować w ścieżkę sygnałową, lepiej poszukać innego rozwiązania (w trakcie przygotowywania tej recenzji wytwórca zadeklarował, że zmniejszy czułość potencjometru). Albo zostawić wszystko, jak jest, i skłonić użytkowników, żeby od czasu do czasu przespacerowali się do wzmacniacza. W końcu odrobina ruchu jeszcze nikomu nie zaszkodziła.
Poza XLR-ami Epokę III wyposażono w cztery wejścia liniowe, zrealizowane na złoconych gniazdach RCA, oraz pętlę magnetofonową. Sygnał wyprowadzają terminale głośnikowe, znane z dotychczasowych wcieleń gdańskiej konstrukcji. Przyjmą dowolny rodzaj wtyczek, jak i gołe przewody. Gdyby komuś nie przypadł do gustu ich skromny wygląd, za dopłatą może zamówić gniazda WBT, kryte w przeźroczystych płaszczach z tworzywa sztucznego. Warto także rozważyć wygospodarowanie dodatkowych funduszy na fabryczny upgrade przewodem Tary Labs. Wymianie na model RSC, przeznaczony do zastosowań wewnętrznych, ulegnie odcinek łączący płytkę przedwzmacniacza z końcówkami mocy. Standardowy kabelek to Belden o długości około 30 cm na stronę. Do tuningu wystarczy jakieś 70-80 cm Tary. Koszt niewielki, a efekt - chyba wart zachodu. W Epoce 1 v.3, w której sprawdziłem tę opcję, wyszlachetniała średnica, a góra pasma nabrała miedzianego połysku. Zakres zmian nie był wielki, ale zauważalny i efektywny w relacji do ceny. Należy oczekiwać, że poprawa nastąpi również w przypadku Epoki III. Cena nowego Baltlaba wydaje się korzystna w porównaniu z dwójką. Co prawda, płacimy 5500 zł, ale w tym uwzględniono już zdalne sterowanie i wejście XLR. Za każdy z elementów w Epoce 2 trzeba było dopłacić ok. 500 zł. Dwójka z pełnym wyposażeniem kosztowała 4500 zł a więc zaledwie o 1000 zł taniej. Trójka jest warta swojej ceny. W kilku punktach układu użyto lepszych elementów, a całość ozdobiono eleganckim panelem z aluminium. Wzrosła moc wyjściowa, a przede wszystkim wydajność zasilacza. Układ mógłby wygenerować więcej niż 100 W na kanał, ale ograniczenie stanowią radiatory. Gdyby zwiększyć ich powierzchnię, można by uzyskać wyższą moc. Wtedy jednak cała obudowa musiałaby urosnąć, co oznaczałoby wzrost kosztów produkcji. Te z kolei przełożyłyby się na cenę detaliczną i w konsekwencji model przeskoczyłby do wyższego segmentu. A Baltlabowi nie o to chodziło. Wzmacniacz zachował solidność i wysoką wartość materiałową poprzednich modeli, ale prezentuje się atrakcyjniej. Niewykluczone, że poza oddanymi audiofilami, dla których wygląd rzeczywiście nie ma znaczenia, Epoca III trafi również do odbiorców wrażliwych na estetykę.
Technika
Obudowa powstaje w zakładzie mechanicznym „Radmor". Wykonano ją z blach stalowych, pokrywanych czarnym lakierem proszkowym. Usztywnia ją przedni panel ozdobny wraz z solidnymi radiatorami. Całość wspiera się na aluminiowych nóżkach, podklejonych filcem. Producent deklaruje, że przewidziano możliwość zastąpienia ich innymi. Przygotowano też otwór technologiczny, umożliwiający posadowienie wzmacniacza na trzech nogach albo kolcach. Podobne szczegóły dobrze świadczą o projektancie, który pozostawia dociekliwym odbiorcom otwartą drogę do tuningowych eksperymentów. Stalowa górna pokrywa jest stosunkowo ciężka, a jej zdjęcie wymaga odkręcenia ośmiu śrub. Wnętrze kryje układ podwójnego mono, z zasilaczem opartym na dwóch masywnych, 350-VA transformatorach toroidalnych, dostarczonych przez polską firmę Poltrafo. Za pośrednictwem dużego mostka prostowniczego i dwóch elektrolitycznych kondensatorów Jamicona (15000 uF) zasilają one osobno każdy kanał. Łączna moc zasilacza wynosi 700 VA, a pojemność filtrująca, nie licząc mniejszych kondensatorów, obsługujących stopień sterujący, sięga 60000 uF. To więcej niż dobrze, zważywszy na fakt, że mamy do czynienia z piecykiem średniej klasy.
Zadbano także, aby prąd z gniazda sieciowego nie płynął byle jakimi drucikami. Zasilanie prowadzą grube przewody ze starannie izolowanymi złączkami. Podobnie postąpiono w przypadku kabli łączących wyjście końcówki mocy z terminalami głośnikowymi. Grube splotki z miedzi beztlenowej schludnie podłączono do gniazd.
Ścieżkę sygnałową rozrysowano zgodnie z założeniem ograniczenia jej długości do niezbędnego minimum. Załączanie wejść, czyli innymi słowy: selektor źródeł, zrealizowano na przekaźnikach Relpolu, wykonywanych prawdopodobnie na licencji niemieckiego Zettlera. Umieszczono je na płytce drukowanej tuż za gniazdami wejściowymi, a dosłownie kilka centymetrów dalej ulokowano potencjometr głośności. Z gałką na przedniej ściance łączy go aluminiowa rurka, podczas gdy sygnały sterujące wybierakiem wejść przesyła komputerowa taśma.
Tłumieniem sygnału zajmuje się niebieski Alps 10 kohm. Po wielu próbach z potencjometrami elektronicznymi projektanci uznali, że nie spełniają one ich wymagań odsłuchowych. Mimo że niesymetryczny, Alps okazał się najlepszy, ponieważ jego charakter nie degraduje brzmieniowych walorów wzmacniacza. Jako że Epoca III jest zdalnie sterowana, tłumik wyposażono w silniczek. Do jego zasilania, aktywacji urządzenia z trybu standby i obsługi obwodów logicznych oraz kontrolnych dodano trzeci, niewielki, transformator.
W przedwzmacniaczu zastosowano m.in. wysokiej klasy polipropylenowe kondensatory Wimy, niedostępne we wcześniejszych modelach. Dalej sygnał trafia do trójstopniowych końcówek mocy, z których każdą przykręcono do osobnego radiatora. Jako sterujące pracują nowe tranzystory unipolarne, natomiast stopień końcowy zawiera dwanaście 150-watowych MOSFET-ów International Rectifier. Są one wydajniejsze od używanych w poprzednich Epokach, a przy tym charakteryzują się mniejszą opornością cieplną. Wzmacniacz pracuje z wysokim prądem spoczynkowym, a kilka pierwszych watów oddaje w klasie A. Tranzystory sterujące korzystają z osobnego radiatora, a wentylację wnętrza poprawiają otwory powycinane z wierzchu i od spodu obudowy.
Blisko dwukrotne zwiększenie wydajności zasilacza (z 400 VA do 700 VA) wymusiło zastosowanie układu miękkiego startu. Dzięki niemu w głośnikach nie słychać uderzenia, które mogłoby się okazać dla nich nieprzyjemne. Podsumowując, Baltlab idzie drogą wytyczoną przez modele Epoca 1 i Epoca 2. Solidność montażu, wysoka jakość komponentów i rozsądna kalkulacja ceny zaskarbiły mu przychylność polskich audiofilów. Epoca III kontynuuje tę strategię i wygląda tak dobrze, że aż by się chciało, żeby równie dobrze zagrała.
Wrażenia odsłuchowe
Epoca najlepiej brzmi wygrzana i na XLR-ach. Rozruch fabrycznie nowego egzemplarza zajmie około tygodnia, a przed poważnym odsłuchem warto ją włączyć około 15-20 minut wcześniej. Dźwięk się przez ten czas wypełnia, a niuanse stają równoprawnymi uczestnikami spektaklu.
Z XLR-ami sprawa jest o tyle ciekawa, że... można zaoszczędzić na kablach. W czasie testu sprawdziłem, jak się spisuje łączówka Tara Labs ISM Onboard The 0,8 RCA w porównaniu z XLR-em Air One. Po kilku próbach pozostałem przy jedynce. Chociaż tańsza, tchnęła w stereo- fonię więcej powietrza i większy rozmach, zachowując przy tym precyzyjną lokalizację instrumentów. Można oczywiście szukać przewodów innych producentów, ale w miarę możliwości lepiej, jeśli będą zbalansowane. Za wydane pieniądze uzyskamy więcej dobrego dźwięku.
Na źródle, niestety, zaoszczędzić się nie da. Epoca III osiąga przejrzystość zbliżoną do poprzednich wersji, a to oznacza wydatki. Słaby odtwarzacz CD wyczuje momentalnie i nie omieszka się z nami tą obserwacją podzielić. Fakt, zrobi to taktownie, ale nie pozostawi cienia wątpliwości, że w jego towarzystwie nie rozwinie skrzydeł. Dość powiedzieć, że w teście współpracowała z Accuphase'em DP-500 i dzielonym Reimyo CDT-777/DP-999, wskazując różnice między nimi w sposób nie budzący wątpliwości. To oczywiście ekstremalny przykład, niemniej jednak świadczy o potencjale piecyka i jego myląco niskiej cenie.
Epoca III łączy wiele zalet jedynki i dwójki z niemal amerykańskim rozmachem i obfitym, nisko schodzącym basem. Barwę dźwięku cechuje naturalność, a w zakresie dynamiki i niskich tonów obserwujemy wyraźny postęp. Wzmacniacz dysponuje potężnym uderzeniem; nawet większym niż sugerowałoby to 100 W przy 8 omach. Z Harbethami Super HL5 (86 dB/W, 8 omów) zapas mocy okazał się na tyle duży, że potencjometr rzadko przekraczał godzinę 9 (napięcie 5 V na wyjściu XLR Reimyo).
Strach pomyśleć, jaki efekt da połączenie głośników 4-omowych, przy których wzmacniacz prawie podwaja moc. Tym bardziej, że w takich konstrukcjach niższa impedancja często idzie w parze z wyższą skutecznością. Taka konfiguracja powinna bez problemu nagłośnić nawet duży pokój.
Epoca III prezentuje muzykę swobodnie i panuje nad dźwiękiem nawet przy wysokich poziomach głośności. Zniekształcenia nie powodują bólu głowy, a wejście w clipping odbywa się łagodnie. Co równie istotne, stereofonia pozostaje stabilna. Tak pewnie osadzonej sceny z precyzyjnie rozmieszczonymi źródłami pozornymi nie spodziewalibyśmy się po wzmacniaczu w cenie 10000 zł. Za 5500 zł Epoca III to okazja i jeśli ktoś wysoko ceni walory przestrzenne, powinien się koniecznie umówić na odsłuch. Wrażenie robi nie tylko panujący na scenie porządek, ale też jej rozmiary. Jest obszerna, z szerokim pierwszym planem i bardzo dobrze zarysowaną głębią. Szczególnie łatwo obserwować tę cechę w nagraniach orkiestrowych, kiedy kotły odzywają się z oddali, otoczone pogłosem sali koncertowej. Urządzenie długo utrzymuje prostokątny rysunek głębi, unikając efektu perspektywy zbieżnej. Dzięki temu stereofonia pozostaje obszerna nawet w dalekich planach, a instrumenty mieszczą się na niej bez trudu.
Jeśli tak dobry efekt Epoca III osiągnęła z, preferującymi bliższe plany, monitorami Harbetha, to np. z Audio Physicami Spark 5 powinna wypaść spektakularnie. Podłogówki z Brilon pięknie budują głębię, a poza tym uwielbiają prąd. Zestawienie z wydajnym Baltlabem może się okazać strzałem w dziesiątkę, trudnym do pobicia nawet w wyższej cenie.
Nowa konstrukcja wykazuje istotną przewagę nad poprzednikami pod względem reprodukcji basu. Jeżeli dotąd mogliśmy narzekać na jego niedobory, to teraz możemy czerpać niczym z rogu obfitości. Niskich tonów jest dużo i schodzą w czeluście piekieł. Zdarzają się nawet sytuacje, w których wzmacniacz rozdziela je zbyt hojnie, ale sprawę powinno załatwić ustawienie go na granitowym blacie stolika. Jeżeli można sobie życzyć czegoś jeszcze, to lepszego panowania nad gęstą masą. Obfitość ani zasięg nie pozostawią niedosytu nawet u użytkowników, w których płytotekach dominuje repertuar elektroniczny i odmiany hip-hopu. Większa stanowczość w kreśleniu konturów byłaby wskazana, ale miękkość również ma swój smak. Ważne, że Baltlab nie przesadza i nie przeciąga dźwięków ponad miarę. Impulsy pozostają impulsami, a gdyby komuś nie przypadło do gustu lekkie zaokrąglenie, powinien się skoncentrować na kolumnach o zwartym brzmieniu. Wtedy miękkość Baltlaba uzupełni ewentualny niedobór wypełnienia, a z dźwięku systemu zniknie suchość.
Balans tonalny nie budzi zastrzeżeń. Brzmienie opiera się na solidnym basie, równoważonym odpowiednio zaznaczonymi wysokimi tonami. Przejrzystością Epoca III ustępuje starszej jedynce, ale o zamazaniu barw nie ma mowy. Jedynka jawi się po prostu jako bardziej zwiewna i eteryczna; trójka nastawia się na konkret i uniwersalność. To jakby porównać kilkuwatową triodę single-ended ze 100-watową pentodą push-pull. Wiadomo, że dobrego SET-a pod względem transparentności nie przebije nic, a jednak słuchacze często wybierają pentodę. Dobrze brzmi, jest łatwiejsza w aplikacji i wysteruje każdą kolumnę. Pozostaje też wolna od ograniczeń dynamicznych. Epoca III to właśnie ten typ - uniwersalny i przystosowany do współpracy z większością kolumn. Oferuje zejście i natężenie basu nieosiągalne dla poprzednich wersji i lepiej sobie poradzi z 4-omowym obciążeniem. W kategorii przejrzystości uzyskuje „zaledwie" dobrą notę, ale z nawiązką to rekompensuje innymi przymiotami.
Góra pasma nie kłuje bez potrzeby, ale też nie wygładza sybilantów ponad miarę. Stanowi spójną całość ze średnicą, zamiast przyciągać uwagę słuchacza. Na brak dźwięczności i energii nie sposób narzekać. Może tylko wyjątkowo ostre ataki są delikatnie temperowane, żeby uczynić je łatwiej przyswajalnymi. Puryści powiedzą: „to odstępstwo od absolutnej neutralności" i będą mieli rację. Ingerencja pozostaje jednak na tyle subtelna, że zupełnie nie wpływa na wierność reprodukcji.
Epokę III trudno zakwalifikować do typowych przedstawicieli technologii tranzystorowej. Ostrość i suchość zastępuje nasyceniem barwy; ziąb - odrobiną przyjaznego ciepła. Temperatura średnicy znajduje się blisko zera, po ciepłej stronie neutralności. Minimalne podgrzanie nie modyfikuje oryginalnego sygnału, a wystarcza, by zapewnić przyjemność z wielogodzinnego odsłuchu. Wzmacniacz nie popada w ospałość ani nie czyni dźwięku kluchowatym. Gra naturalnie i miło zarazem.
Konkluzja
Epocą III Baltlab wchodzi w kolejny etap rozwoju. Tym razem prezentuje atomową dynamikę i bas, a rozmachu sceny nie powstydziliby się renomowani wytwórcy zza Oceanu. Nie zapomina też o subtelności szczegółów i naturalnej barwie, a wszystko to w polskiej cenie. Właśnie takich produktów nam trzeba. Rekomendacja.
Jacek Kłos, Hi-Fi i Muzyka, 7-8/2008
Neutralność *****
Dynamika ******
Stereofonia ******
Przejrzystość ****
Muzykalność *****
Bas *****
Brzmienie *****
Cena/Jakość *****
(Przedruku dokonano za zezwoleniem redakcji czasopisma "Hi-Fi i Muzyka")